Jedenaście z siedemnastu rozegranych odcinków specjalnych 35 Rajdu Elmot-Remy wygrała załoga Subaru Poland Rally Team Leszek Kuzaj i Jarosław Baran. Jednak prawie 20 kilometrów jazdy z przebitą oponą pozwoliło im zająć dopiero 4 miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.
– Był to trudny rajd. Rozpocząłem trochę pechowo na Michałkowej, pełnej kamieni i dziur – powiedział Leszek Kuzaj, podsumowując zawody – Poczułem nagle, że uchodzi powietrze z przedniego prawego koła i następne 7 kilometrów musiałem przejechać na kapciu. Na jedenastej próbie odrobiłem straty i objąłem prowadzenie w rajdzie, zwiększając przewagę nad rywalami.
Do 15 odcinka realizowałem ten plan w 100%. Niestety na oesie Dziećmorowice – Olszyniec, na spadaniu, przy mocnym hamowaniu z bardzo dużej prędkości poczułem problemy – znów brakowało powietrza w prawym przednim kole. Przed nami było kolejnych 7-8 kilometrów na kapciu. Na domiar złego zaczęła się palić opona, a od niej samochód. Musieliśmy zrobić akcję gaśniczą, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wystąpiły tylko problemy z hamulcami, bo wszystko było nadpalone. I jakby tego było mało, ostatni oes znów jechałem bez powietrza w prawej przedniej oponie. Myślę, że to po prostu brak szczęścia. Nigdzie wcześniej nie uderzyłem, jechałem wyjątkowo pod tym względem asekuracyjnie. Być może była to mała wytrzymałość na tutejsze dziurawe oesy i kamienie nowych osiemnastocalowych opon, konstrukcyjnie nie przystosowanych do aż tak ekstremalnych warunków. Bo tylko ja złapałem trzy kapcie, a naprawdę jechaliśmy czysto, absolutnie bez szaleństw realizując to, co mówiłem przed rajdem – dodał trzykrotny zwycięzca Elmotu – Czuję się trochę rozgoryczony że zawiodłem, ale do końca nie mogę sobie nic zarzucić. Trochę smutno dwa razy prowadzić w rajdzie do Mistrzostw Polski i dwa razy go nie wygrać. Ale gdy umie się wygrywać, trzeba umieć też przegrywać. Wydawałoby się że uzyskana przewaga wystarczy do wygrania rajdu, ale dwa kapcie jeden po drugim nie dały najmniejszych szans. Ale za to mogę powiedzieć, że jestem królem jeżdżenia na prawym przednim kapciu. Moje Subaru było bardzo dobrze przygotowane i sprawowało się podczas rajdu bez żadnych zastrzeżeń. Potrzebna była tylko drobna korekta zawieszenia. Przed nami kolejne rajdy. Myślę że nie straciłem nic ze swojej formy. Ilość wygranych oesów mówi sama za siebie. Chciałem pogratulować wszystkim moim rywalom naprawdę znakomitej jazdy. Dawno nie było tak wspaniałej rywalizacji.